Cheat Meal, Cheat Day, Cheat Weekend czy Cheat Life? W czasie stosowania diety redukcyjnej czy na masę, coraz częściej o nich słyszymy. Jak sama nazwa wskazuje (z ang) to „oszukany posiłek”, czy dzień, bądź weekend.
Cheat meal polega na wprowadzeniu do diety jednego oszukanego posiłku w ciągu tygodnia. Dla osób początkujących zaleca się wprowadzanie cheat meal’a dopiero po wdrożeniu się w dietę, czyli około 2-3 tygodni. Cheat Meal zazwyczaj jest niezdrową, pełną tłuszczy, czy węglowodanów potrawą, odbiegającą od standardowych posiłków w jadłospisie. Ma na celu „odżywić nasz umysł”, na chwilę odetchnąć w trakcie stosowania reżimu dietetycznego. Mówi się również o działaniu hormonów – leptyny i greliny. Jakoby stosując cheat meal’e wyrównuje się dysbalans hormonalny i podkręca metabolizm.
Jednak – CZY WARTO?
Stosując dietę redukcyjną, zazwyczaj ucinamy od 300 do 500kcal z naszej CPM. Dodając jeden cheat meal tygodniowo dostarczamy od 800 do nawet dodatkowych 2000kcal. U niektórych osób, jednym posiłkiem mogą zaprzepaścić tydzień redukcji, wychodząc na zero kaloryczne (a niekiedy i PLUS (!)).
Dlatego warto postawić sobie pytanie czy warto wprowadzać cheat meal’e w trakcie stosowania diety redukcyjnej?
PROBLEM NR JEDEN – KALORYCZNOŚĆ
Według mnie problem może tkwić w kaloryczności diety. Bardzo często, aby widzieć szybkie efekty ucinamy podaż kalorii jak tylko możemy. Dieta 1600kcal, niekiedy 1400kcal (łapię się za głowę). Faktycznie, jeśli mamy bardzo niską aktywność fizyczną, dieta 1600kcal może być odpowiednia. Niestety, aby jeszcze bardziej podkręcić tempo redukcji staramy się trenować codziennie(!).
Faktycznie, efekty będą po krótkim czasie, ale będą proporcjonalne z naszym zmęczeniem i wyczerpaniem. Szybko jednak staniemy w miejscu i pojawi się frustracja, która w większości przypadków zakończy przygodę z redukcją. Bo „dłużej się nie będę katować, żeby dobrze wyglądać”.
W przypadku niskiej podaży kalorii w diecie, coraz częściej będziemy sięgać po cheat meal’a, co może przerodzić się w cheat life.
Dlatego na samym początku utnijmy 200-300 kcal i dodajmy kilka treningów w tygodniu. Redukcja nie będzie szła do końca zadowalająco, ale pozwoli na spokojną utratę kilogramów, bez chęci rzucania się na słodycze i przekąski raz w tygodniu.
PROBLEM NR DWA – DOBÓR POSIŁKU
Standardowy cheat meal jest niezdrowym posiłkiem, jednak aby zadowolić serce i umysł, wybierzmy jego zdrowszą wersję. Zamiast hamburgerka ociekającego majonezem, zróbmy swojego, z sosem jogurtowo-majonezowym, bądź awokado, chude mięso wołowe/drobiowe upieczmy w piekarniku/na grillu, bez dodatku tłuszczu. Zróbmy może tak samo kalorycznego, ale zdrowszego burgera, po którym nie odpłyniemy na drzemkę, a który doda nam sił! Zamieńmy go z jednym z naszych standardowych posiłków.
PROBLEM NR TRZY – RESET
Im dłużej redukujemy, tym bardziej obniża się nasza PPM. Powoduje to, że im dalej, tym bardziej musimy ograniczać podaż kalorii. Każdy cheat meal to opóźnianie, a nawet i krok w tył w naszej redukcji. Aby temu zaradzić wprowadźmy do naszej diety tak zwany REFEED (z ang – odżywienie). Polega ono na wprowadzeniu na okres 2 tygodni diety na zerowym bilansie kalorycznym. Należy go stosować co 2 miesiące. Spowoduje on odżywienie organizmu, faktyczne podkręcenie metabolizmu i nie zrujnowanie efektów redukcji. Po tym czasie zejdźmy delikatnie z kaloriami, a redukcja powróci na lepsze tory.
Podsumowując…
Okres redukcji jest dla wielu trudnym czasem. Wiele wyrzeczeń, brak sił, rekompensuje wygląd Wow! Jednak, aby nie zwariować i faktycznie wyglądać i czuć się fantastycznie, podejdźmy do tego procesu z głową. Komponujmy sobie takie posiłki, żeby cheat meal nie był potrzebny.
Zostaw Komentarz