Sytuacja w kraju związana z podróżami wraca powoli do normy, zaczynamy planować wyjazdy wakacyjne – o aktywności i zdrowym podejściu do urlopu będzie jeszcze mowa tutaj na blogu.
Tym razem, wykorzystując wyjazd szkoleniowy na drugi koniec Polski, przeanalizowałam krok po kroku podróż i pułapki, które mogą rozregulować nasz zdrowy tryb życia. I co robić, by niewinny wyjazd nie okazał się, poza swoim właściwym przeznaczeniem, wielkim wyrzutem FIT-sumienia.
FIT w podróży? Ale jak?
Jestem od małego entuzjastką pociągów, i przerobiłam już chyba wszystkie pozycje podróżowania – więc doskonale wiem, co taka 6cio godzinna podróż robi naszemu kręgosłupowi i nogom. Zbyt długie siedzenie w jednej pozycji (bardzo często w przygarbieniu – nie zapominajmy o wszechobecnych smart fonach), spowoduje u nas ból głowy, szyi, pleców oraz (bardzo irytujące dla kobiet) opuchnięcie nóg.
Rozwiązanie jest bardzo trywialne – po prostu normalnie siedzieć 🙂 – unikać zakładania nogi na nogę (zapobiegamy drętwieniu i obrzękom), siedzieć prosto, z oparciem odcinka lędźwiowego (można podłożyć np. sweter lub poduszkę. Jeżeli śpimy w pociągu – warto kupić specjalne poduszki na szyję – stabilizują głowę i odcinek szyjny kręgosłupa, a spanie jest od razu przyjemniejsze.
Przy opuchnięciu czy drętwieniu nóg – raz na 30-60 min wstań i przejdź się korytarzem, możesz zrobić kilka przysiadów i porozciągać się (niech nie interesują cię miny innych – ważniejsza dla ciebie jest ich mało ważna opinia czy twój komfort?) – pobudzisz krążenie, może opuchnięcie nie zniknie w jednej chwili, ale samopoczucie na pewno będzie lepsze.
Jedzenie i picie w trakcie podróży ( i przed nią) – lepiej nie jeść potraw tłustych, po których nas wzdyma czy wywołujących gazy (różnymi otworami) – dla komfortu naszego, jak i innych podróżujących. Do plecaka zabierz przekąski, które zjesz komfortowo. Dla przykładu: jogurt pitny, pieczywo chrupkie, domową owsiankę, czy kanapki. Nie zapomnij o butelce z wodą!
Co? FIT służbowo?
Szkolenia czy konferencja także związane są z siedzeniem (chociaż tutaj mamy jednak większą swobodę) czy nie do końca zdrowymi zapychaczami cateringowymi. Może jakaś rada?
Pij wodę i soki, ew. herbaty – zrezygnuj z słodzonych napojów – nie gaszą pragnienia i zaraz znowu chce się po nich pić. Nie przesadzaj także z ilością wypijanych płynów – nie chcesz co pół godziny wybiegać z sali konferencyjnej do toalety.
Przekąski – najczęściej na organizowanych szkoleniach dla uczestników przygotowane są gotowe ciastka, zwykle te maślane o tragicznym składzie (olej palmowy, brr…). Jeżeli masz wybór – dorwij owoce. Na szczęście coraz bardziej zauważalnym trendem na tego typu spotkaniach jest lżejszy i zdrowszy wariant przekąsek.
Rada przedszkoleniowa – zjedzenie pełnowartościowego śniadania, z dodatkiem białka, skutecznie zapewni sytość i przejdzie nam ochota na ciastka i inne dodatki w przerwach miedzy posiłkami.
A co w przerwach – poruszaj się! Przejdź się po budynku, wyjdź na chwilę na powietrze – posiedzisz sobie na kolejnym wykładzie.
A to w hotelu da się jeść FIT?
Śniadania czy inne posiłki w formie szwedzkiego stołu – to jest dopiero pułapka! Bardzo często obserwuję, jak ludzie zachowują się jak psy spuszczone z dietetycznego (albo nawet częściej – rozsądnego) łańcucha i ładują posiłek na 2-3 talerzach.
A dlaczego? No bo w domu nie ma takich pyszności, to trzeba się teraz najeść, no w końcu zapłacone…
Faktycznie, hotele oferują przeróżne dania, by wpasować się w gusta jak największej ilości swoich gości. Ale czy to oznacza, że powinniśmy się rzucać na jedzenie jak wygłodniałe wilki?
Sama kiedyś ulegałam tej pokusie próbowania wielu rzeczy na jeden posiłek i nigdy nie byłam po nim usatysfakcjonowana, wręcz, poirytowana i objedzona. Zaczęłam po prostu jeść odpowiedniki swojego standardowego śniadania, w tych samych objętościach. I zawsze mam z tylu głowy – to nie jest mój ostatni posiłek, nie muszę się objeść jak świnka.
Aktywna podróż służbowa? Serio?
Spotkania służbowe, całodniowe konferencje czy szkolenia mogą być bardzo wyczerpujące intelektualnie. Kto wtedy ma w głowie jeszcze zrobić intensywny trening? No chyba nikt.
Ale czy to ma oznaczać, ze po powrocie do pokoju hotelowego trzeba się walnąć do łóżka, otworzyć czipsy i obejrzeć komedię romantyczna na tvnie? Być może. Nikt tego nikomu nie zabroni ani nie może nas oceniać. Czy ja tak kończyłam kiedyś swoje dni szkoleniowe? A i owszem.
Jednak wiem, ze dla własnego ciała, jak i zdrowej głowy, warto chociaż trochę się poruszać. Jeżeli jesteśmy w mieście, którego nie znamy, to dlaczego by go nie pozwiedzać? Można połączyć przyjemne z pożytecznym – spacer po Starym mieście, ogród botaniczny, rynek, i odszukana w necie ciekawa miejscówka to świetny sposób na aktywność pozatreningową. A może odwiedzisz popularna i polecaną restaurację? Dlatego, dokładnie na takie okazje, nie warto wcześniej się objadać.
A co, jeśli jednak mamy ten niedosyt ruchu? Coraz więcej hoteli ma do dyspozycji gości nocujących mała siłownię, zawsze można wcześniej od obsługi dowiedzieć się o możliwych udogodnieniach na terenie hotelu. A jeśli nie ma siłowni? Nic straconego! Krotki trening z masą własnego ciała w pokoju hotelowym świetnie się sprawdzi, nawet na bardzo małej powierzchni. Strój do ćwiczeń zabiera bardzo mało miejsca w torbie czy walizce, nie mówiąc już o urozmaiceniach takich jak mini bandy (nazwa zobowiązuje). A w przypadku nudy – wystarczy włączyć telewizor hotelowy czy laptopa i odpalić jakiś film czy serial. Albo kanał muzyczny (zawsze jest kilka wśród kanałów tv w hotelach).
Jeżeli potrzebujecie inspiracji do treningu podczas podróży – idealny będzie trening spalający – krótki, dla wszystkich i spokojnie do wykonania w pokoju hotelowym.
Podróż służbowa, szkoleniowa czy po prostu normalna podróż może być świetnym doświadczeniem, i wcale nie musi odbijać się nam czkawką w naszym zdrowym życiu. Wystarczy tylko rozsądne podejście, bez przysłowiowego kija w …. 🙂 .
Niech Moc będzie z Wami
– Martyna z ekipy NuTTrain
Zostaw Komentarz